Wędrując nad jej brzegami, zastanawiam się jak to było kiedyś. Kilka lat temu byłem po wielu latach w maleńkiej wsi nad Wieprzem koło Dęblina, gdzie przez całe dzieciństwo jeździłem na wakacje do dziadków. Wtedy Wieprz był szeroką rzeką, która na wiosnę wylewała się na błonia- ogromne łąki wzdłóż jej brzegów. Latem zgraja dzieciaków miała swoją bazę na wyspie, do której trzeba było dopłynąć, bo było tam naprawdę głęboko. Teraz po 40 latach, Wieprz zamienił się w niewielką rzeczkę, którą przeszedłem w bród, podwijając tylko nogawki, a wyspa zniknęła. Widziałem takie wyschnięte koryta rzek na południu Hiszpanii czy Bułgarii.

Teraz chodząc wzdłóz Pilicy zastanawiam się jak to mogło wyglądać 50 lat temu i wcześniej. Musiały to być ogromne rozlewiska, praktycznie nie do przejścia. Rzeka wije się i kluczy, a po każdej wiośnie jej koryto lekko się przemieszcza. Rzeka żyje. Kilka miesięcy temu razem z sąsiadem Z. pojechaliśmy na rowerach, sprawdzić coś na polu, przy okazji postanowiliśmy przejechać się wzdłóż rzeki. Z. nie wierzył własnym oczom: „przecież rzeka dwadzieścia lat temu płyneła po drugiej stronie tego brzozowego zagajnika”. No właśnie, a co będzie za kolejne 20 lat, zobaczymy. My którzy chodzimy, obserwujemy.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *